„Modlitwa to nie przelewki”, usłyszałem ostatnio we wspólnocie.
Ona naprawdę jest moim być albo nie być. Jest czymś, co decyduje, że pewne rzeczy mogą się w moim życiu wydarzyć (owo: być), albo że mogą się nie wydarzą (to: nie być).
Za przykład moje doświadczenie mocy modlitwy wspólnoty.
Miesiąc temu rozpocząłem wspólnotowe, 33-dniowe, przygotowanie modlitwą do zawierzenie św Józefowi, a w zasadzie do zawierzenia Bogu Ojcu przez św Józefa (Józef zawsze kieruje na Jezusa, na Maryję, kieruje do Ojca). Tylko że ja miałem tydzień opóźnienia. Na noc przed zawierzeniem stało się coś zaskakującego. Zadzwoniłem na chwilę do znajomego, żeby dopytać go o jedną rzecz. Te planowane 5 minut rozmowy przeszło w 3 godzinną modlitwę, podczas której Bóg mówił przez niego tak mocno, że zastanawiałem się, czy to ten sam człowiek, którego znam od 2 lat. Kiedy słyszysz odpowiedzi na pytania zadane tylko w sobie, kiedy słyszysz precyzyjne tłumaczenie twojej własnej sytuacji z perspektywy, której do tej pory nie dostrzegałeś (i to wypowiadane przez kogoś, kto nawet o danej sytuacji nie wie), kiedy słowa usłyszane trafiają w sedno, … Wiedz, że coś się dzieje. Wiedz, że to Duch Święty. Doświadczyłem jakiejś małej namiastki tego, co pewnie doświadczył Józef, którego Bóg spotkał właśnie w nocy.
A gdzie w tym wszystkim wspólnota? No właśnie w tym, że wg „mojego” kalendarza moje zawierzenie wypadało dopiero za tydzień, a coś ważnego, zwieńczającego czas przygotowania, zadziało się wg „kalendarza” całej wspólnoty.
Dzięki temu po raz kolejny zobaczyłem, że wejście w modlitwę wspólną wielu osób to jakby krąg modlitwy. Wchodzę w niego, i moja modlitwa dokłada się do wszystkich intencji, które omadlamy. Ale i modlitwa każdego z nas jest też modlitwą za mnie, i za wszystkie moje intencje. Tak, jakby nagle modliło się za mnie jednocześnie np 30 osób. Mogę w to wejść, a mogę zostać sam ze sobą.
A co do św Józefa. Na początku poświęconego Mu roku, nie był dla mnie niezauważalny. Zostałem postawiony przed nim lata temu, przychodząc do Mężczyzn św Józefa. Niby był gdzieś obok, ale nie doświadczałem czegoś, o czym nieraz ludzie opowiadali, że np św Józef załatwił im mieszkanie, że zawdzięczają Mu nową pracę, założenie rodziny, itp.
Aż pojawił się bardzo wyraźnie. Właśnie dzięki wspólnocie do której trafiłem, a w której to św Józef jest bardzo obecny. Wraz z Maryją stanowią jeden z filarów, obok Eucharystii, słowa Bożego i Ducha Świętego. Więc kiedy mnóstwo ludzi wokół, z różnych stron, zaczyna nagle mówić o św Józefie, … hmmm…, warto się zastanowić, czy rzeczywiście go w tym nie ma. I kiedy coraz więcej „przypadków” składa ci się w jedną całość, … Podziękuj Bogu za to Jego działanie.
I jeszcze jedna myśl. Modlitwa nie zmienia Boga. Zmienia mnie. I to, jak patrzę na Niego i na to, co mi daje. Ale, żeby to dostrzec, potrzebne jest popatrzenie na moją codzienność z dystansu. W ostatnim czasie wracam do patrzenia na mój dzień przez „czytania na dziś”, i widzę, jak są one precyzyjne, jak Bóg swoim słowem naprawdę jest obecny w moim „dziś”.
Naprawdę, nie jesteś sam. Masz Boga. Nie zawahaj się Go „użyć” 😊
Kuba