Było to jeszcze przed naszym ślubem, nie długo po tym jak zaczęliśmy chodzić ze sobą. Pojechaliśmy razem na pierwszy taki wspólny wyjazd – rekolekcje kilkudniowe. Pojechaliśmy w większej grupie znajomych i wtedy pojawił się problem…
Pierwszego dnia, po obiedzie, gdy rozpoczął się czas wolny (kilka godzin przerwy) w wyniku niedogadania się, znaleźliśmy się osobno. Moja przyszła żona poszła na spacer z bliskimi, ja zostałem na terenie ośrodka, nie wiedząc gdzie ona jest. Mijała przerwa, na której bardzo liczyłem, że spędzę czas wspólnie z dziewczyną, co jednak się nie działo. Narastały we mnie coraz większe, silne, negatywne emocje. Byłem pierwszy raz, a zarazem bardziej niż kiedykowlwiek w życiu, tak zdenerwowany na swoją dziewczynę. Gdy moja dziewczyna wróciła ze spaceru i spotkaliśmy się, sytuacja wcale się nie poprawiła. Nie mogliśmy się dogadać, okazało się, że wzajemnie odczuwamy do siebie podobne emocje. Było to w trakcie rekolekcji, a więc w sposób szczególny starałem się zapanować nad swoimi emocjami i tą sytuacją, ale w żaden sposób nie udawało się tago naprawić.
Po jakimś czasie, wieczorem wpadłem na pomysł wspólnego spaceru, a następnie adoracji Najświętszego Sakramentu w ciszy. To jednak nie pomogło. Po wyjściu z adoracji udaliśmy się więc na rynek miasteczka, gdzie były rekolekcje. Tam usiedliśmy i …próbując ciągle wyjść z tej ciężkiej dla nas sytuacji zaczęliśmy się wspólnie modlić. Modliliśmy się głośno i własnymi słowami. Modliliśmy się też za siebie nawzajem.
Ku naszemu zdziwieniu upłynęło około godziny wspólnej modlitwy, w trakcie której poczuliśmy się jakby wyrwani z tego co wczśniej przez prawie cały dzień przeżywaliśmy. Na tej wspólnej modlitwie Pan Bóg tak mocno przemienił nas i nasze emocje, że czuliśmy się tak wspaniale modląc się razem, że nie chcieliśmy kończyć tej modlitwy. Duch Święty zesłał na nas tak ogromną wzajemną miłość, że pomimo iż wczęśniej, przez sporą część dnia odczuwaliśmy wielką złość, tak teraz nagle czuliśmy się jakbyśmy byli na jakiejś najcudowniejszej wspólnej randce. Pan Bóg przemienił nas i naszą relację tego dnia. Skończyliśmy się modlić tylko dlatego, że był już koniec czasu wolnego, i z wielką radością i miłością, która nas nie opuszczała wróciliśmy do ośrodka. To było coś pięknego i niezapomnianego! Wspólna modlitwa stała się częstym elementem naszych randek, staraliśmy się o nią jak najczęściej!
Dziś jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, z dwójką małych dzieci, a wspólna modlitwa jest nieodłącznym elementem naszej rodziny każdego dnia.
Chwała Panu!
Tomek